środa, 9 listopada 2016

Kallos Chocolate maska do włosów

Jest to jedna z tych masek przed którymi trzeba się bronić, aby nie zjeść. Zapach jest faktycznie czekoladowy. Producent masek Kallos pod tym względem się postarał, bo każdy jego produkt charakterystycznie pachnie. Jest to jeden z tych produktów, na który większość może sobie pozwolić z racji ceny i pojemności. Sądzę też że jest to najlepsza wersja spośród wszystkich.


_________________________________________

Zależnie od miejsca możemy 1000 ml kupić od 10 zł do 13 zł. Jest to naprawdę przystępna cena. Mała wersja 270 ml to koszt około 6 zł. No chyba, że promocja. Można je dostać praktycznie wszędzie, od aptek po każdą drogerię, więc problemu z dostępnością nie powinno być. Ma ona bardzo zbitą konsystencję i mimo że z reguły potrzebuję sporo maski, aby pokryć solidnie włosy ( około 30 - 40 ml ) tak tutaj wystarczy odrobina i włosy, aż w niej pływają. Ma ona chyba najbardziej zbitą, gęstą konsystencję ze wszystkich kallosów, co przemawia na jej wydajność. Z racji tego też są one po niej najbardziej dociążone, niesamowicie miękkie, a fale otrzymują piękny skręt. Nie obciąża włosów u nasady no chyba, że jej się za dużo zaaplikuje, to wtedy owszem. W składzie znajdziemy silikon, panthenol, ekstrakt z kakao, hydrolizowaną keratynę i proteiny mleczne. Tak więc równowaga nawilżacze ➡ proteiny ➡ emolienty zachowana. Oprócz wersji Botox ma ona jeden z bogatszych składów, choć nie oszukujmy się, gdyż patrząc na cenę wszystkie te dobroczynne substancje oprócz silikonu są w śladowych ilościach. Ja traktowałabym ją jako mocną odżywkę, gdy chcemy żeby nasze włosy wyglądały ładnie. Jeżeli chcemy, żeby były zregenerowane to sięgamy po silnie odbudowującą maskę.

Tu włosy po zestawie :
Szampon hipp, maska pilomax angielski do włosów ciemnych i serum biovax a+e. Mimo braku silikonów w składzie maska zdecydowanie się spisała. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz